Jesienne Tatry i herbaciany grzaniec
Decydując się o tej porze roku na wyjazd w Tatry nie spodziewałam się niczego wielkiego. Wyobrażałam sobie, że góry jesienią będą szarobure, deszczowe i mgliste. Ale mieliśmy dużo szczęścia i okazało się zupełnie inaczej, ponieważ trafiliśmy na piękną wiosenną pogodę – było ciepło i słonecznie a jednocześnie stoki pokryte były pierwszym w tym półroczu śniegiem. Co prawda był to dosyć krótki wyjazd, ale dzięki pięknym widokom udało nam się „naładować akumulatory” i zaostrzyć apetyt przed zimowym wyjazdem na narty… już się nie mogę doczekać! :)
Przy okazji zdobyłam fajny i prosty przepis na to, jak ocieplić zimowe wieczory. Przedstawiam Wam pyszny grzaniec herbaciany, który rozgrzewał nas w jednej z naszych ulubionych góralskich karczm. Przepis jest troszkę przeze mnie zmodyfikowany, ponieważ zamiast samego cukru do esencji z herbaty dodałam mieszankę cukru, wanilii i kardamonu (można kupić w sklepie gotową przyprawę). Do tego trzeba dodać: sok malinowy (albo jak ktoś woli coś mocniejszego ;) – ja mam taki „prawdziwy” i naturalny sok kupiony u bacy oraz cytrynę, w którą wbija się aromatyczne goździki. Całość jest pyszna, pachnąca i kojarzy mi się z choinką, śniegiem i Świętami. Smacznego!
*******************************************************************
hmmm chętnie spróbuję takiego grzańca zimą...szczególnie w wersji "hard" :) ps. zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuńgórskie zdjęcia są mojego Miłego więc dziękuję za niego :) smacznego grzańca! :)
OdpowiedzUsuńmnie góry zawsze pozytywnie "ładują" :) widok z drogi na Łysą Polanę? :)
OdpowiedzUsuńgrzaniec wygląda smakowicie!
OdpowiedzUsuń